Witajcie! Kolejny rozdział gotowy, więc publikuję. Nie jest jakoś szczególnie długi, ale pasuje mi zakończenie go w tym momencie. W zakładce "Bohaterowie" pojawiła się nowa postać, po przeczytaniu rozdziału do końca, będziecie doskonale wiedzieli, o kogo mi chodzi. Kolejna bardzo ważna osoba w tym opowiadaniu. Aha, jakby ktoś jeszcze się mnie pytał, czemu na zdjęciach osoby są starsze niż w opku, to odpowiedź jest jedna – większość akcji dzieje się w czasie, gdy wszyscy młodzi bohaterowie są już dorośli. Tyle. Nie będę Was już nudzić, pozostaje mi jeszcze podziękować Belllatrix za betę oraz zachęcić do komentowania rozdziału! Miłego czytania!
Nie.
Nie, nie, nie! To nie może być prawda!
Wyrzuciłam
całą zawartość mojej walizki na podłogę i zaczęłam to wszystko przeszukiwać,
próbując znaleźć flaszkę. Bezskutecznie.
–
Nie! – zawyłam żałośnie, a po moim policzku pociekły łzy.
–
Katy! – zawołała Ileene.
Do
tego czasu tylko przyglądała się z boku, co ja takiego wyczyniałam, ale teraz,
widząc jak łkam wokoło rozrzuconych wszędzie ubrań i książek, rzuciła się do
mnie i wzięła w objęcia, o nic nie pytając.
Czułam,
jak jej jedwabna biała koszulka robiła się wilgotna od moich łez, ale ja
potrafiłam tylko płakać. Ileene bujała mnie w swoich ramionach, co jakiś czas
głaszcząc po głowie. Była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką – trochę jak
starsza siostra, która umie postawić mnie do pionu, gdy trzeba. Ale jest też
gotowa pocieszyć mnie w każdej chwili. Była dla mnie osobą, która nie pytała o
powód moich zachowań, nie odwracała się za moje kłamstwa, ale kochała mnie
bezwarunkowo.
Kiedyś
powiedziałam jej, że nie zasługuję na jej miłość i troskę, a ona odpowiedziała
mi wtedy, że przez to zależy jej na mnie jeszcze bardziej.
–
T–to wszy–y–ystko m–moja wina – wyjąkałam w jej włosy.
–
Katy, przebrała się już miarka – powiedziała twardo. – Musisz mi powiedzieć, co
się dzieje.
Spojrzałam
w jej oczy, które też okazały się szkliste od łez. Ileene odgarnęła mi z twarzy
kosmyki włosów poprzyklejanych do mokrych policzków. Klęczałyśmy na zimnej
podłodze w przedziale. Zwiesiłam głowę, a przyjaciółka położyła mi ręce na
ramionach.
–
Katy – ponagliła.
Wstałam
i wytarłam ręce w spodnie, ale twarz zostawiłam w nietkniętym stanie.
Czułam
głęboką rozpacz. Wszystko przepadło. Moja szansa na poznanie rodziców zniknęła
razem z buteleczką. I z pewną częścią mnie, bo miałam wrażenie, że jestem pusta
w środku.
Ileene
usiadła i zaczęła obserwować mnie z niepokojem.
Zaczęłam
w ciszy wkładać wszystko z powrotem do walizki. Moje ruchy były mechaniczne,
oczy puste, ale w głowie mi się kotłowało. Miałam tysiące myśli, miliony
hipotez. Żadna nie miała punktu zaczepienia.
Próbowałam
włożyć bagaż na półkę, ale nie mogłam jej dosięgnąć. Znowu wybuchłam
niekontrolowanym płaczem.
–
Pomogę. – Ileene wzięła ode mnie walizkę.
Wzrok
miałam przysłonięty łzami. Przyjaciółka wzięła mnie za ręce i pomogła usiąść, a
potem uklękła przede mną, nadal trzymając jedną z moich dłoni.
Pociągnęłam
nosem.
–
Kto? – spytała krótko.
Zamknęłam
oczy i prawie niezauważalnie pokręciłam głową.
–
Katy, żarty się skończyły!
Potarłam
oczy wolną ręką, bo Ileene najwyraźniej nie zamierzała mnie puszczać, póki nie
wyznam prawdy. Tyle że nadal jej nie znałam.
–
Chcesz znać wszystko od początku do końca? – spytałam szeptem. Tylko to jej
mogłam powiedzieć. Umowa i tak już nie obowiązywała, skoro złamałam najważniejszy
z jej punktów.
Ileene
skinęła głową.
Od
kiedy podzieliłam się z nią moimi domysłami na temat dzieciństwa, traktowała
mnie całkowicie poważnie, nawet jeśli to, co jej opowiadałam, było całkiem
nieuzasadnione.
–
Prawda jest taka, że Dumbledore od początku mną manipulował – odparłam, a po
moim ciele przeszedł dreszcz.
–
Dumbledore?
–
Tak. Musiałam... – szukałam odpowiednich słów – kryć pewną rzecz. To ona
zawierała prawdę.
W
oczach Ileene zobaczyłam swoje odbicie. Smugi łez okalały moją twarz, pod
oczami miałam sińce. Nasze oczy miały ten sam wyraz. Jedna cierpiała, gdy
cierpiała druga.
Swój
wzrok skierowałam gdzieś indziej.
–
Ale ona znikła! – zawyłam, a kolejna fala łez zamazała mi widok. – Ileene, on
mi powiedział, że to wszystko, moje domysły, to prawda! Wie, kim jest moja
prawdziwa mama! – Mówiąc, podkreśliłam dwa ostatnie słowa. – Miałam tylko
chronić jedną, malutką buteleczkę. Tylko to. – Mój głos powoli przeradzał się w
pisk. – I nawet temu nie podołałam!
Słowa
wylewały się ze mnie, ból pulsował w całym moim ciele. W przerwach, kiedy
musiałam zaczerpnąć powietrza, słyszałam, jak głośno bije moje serce.
Ileene
znowu mnie przytuliła, a ja powoli uspokajałam swój puls. Oddychałam głośno i
głęboko. Jej obecność była kojąca.
–
Pozwoliłam mu, by bawił się mną jak zabawka – wyszeptałam. – Żeby wyorał mnie
psychicznie. Nie zostawił na mnie suchej nitki. Nienawidzę go.
–
Masz do tego całkowite prawo – powiedziała delikatnie. – Nadal nie potrafię
sobie tego wyobrazić...
Usiadłyśmy
obok siebie na podłodze, stykając się ramionami. Spojrzała mi w oczy. Jej wzrok
zawsze wbijał się we mnie, hipnotyzował i uspokajał. Czułam się wtedy, jakby
ktoś podał mi eliksir uspokajający.
Nadal
oddychałam nierówno, ale udało mi się zatamować potok łez. Dłonie miałam
ściśnięte w pięści.
–
Przez te całe dwa lata...?
–
Tak.
–
Co było w tej flaszce? – zaciekawiła się.
–
Nie wiem – odpowiedziałam ponuro. – Nie powiedział mi tego.
Przed
oczami miałam wspomnienie tamtej rozmowy, kiedy przebudziłam się z tego
dziwnego snu, a przy łóżku zastałam Dumbledore'a. Jak na zawołanie poczułam ból
w skroni.
–
Te bóle głowy, koszmary, słabnięcia. Wyjaśnił to wtedy tym, że mój umysł się
odblokowuje.
–
Jak to? Z zaklęcia? – zdumiała się.
–
Tak. Te sny, których nie potrafię zapamiętać, są moimi prawdziwymi
wspomnieniami.
–
Po co on ci to zrobił? – zastanawiała się na głos. – Stary pokręt – mruknęła na
głos, próbując mnie rozbawić, ale było jeszcze za wcześnie na żarty. Choć w
pełni się z Ileene zgadzałam.
Przyjaciółka
chyba to wyczuła, bo zamilkła na chwilę i położyła mi głowę na ramieniu.
–
Czemu mi nie powiedziałaś?
–
Nie mogłam – odparłam żałośnie. – To była część naszej umowy. Tamta rozmowa
miała zostać między nami...
–
Kiedy z nim rozmawiałaś?
–
Pamiętasz, jak zasłabłam tego wieczoru, gdy kazał mi do siebie przyjść?
Skinęła
głową.
Ileene
przez chwilę się nie odzywała, ale widać było, że się nad czymś głęboko
zastanawia. Zawsze wtedy marszczyła tak śmiesznie brwi.
–
Lucjusz – odparła w końcu.
–
O co ci chodzi? – spytałam skołowana.
Na
jej twarzy malowało się podekscytowanie zmieszane ze wściekłością.
–
Nie rozumiesz? Spróbuj połączyć fakty! Przeanalizuj cały dzisiejszy dzień!
To
nie powinno być takie trudne, w końcu nic takiego dziś nie robiłam, pomyślałam.
I
wtedy zrozumiałam.
Dziwne
zachowanie Lucjusza. Zniknięcie flaszki.
–
On miał moją walizkę – dodałam, tym razem na głos.
–
Tylko on mógł zrobić coś takiego – dorzuciła gniewnie. – Ale skąd wiedział?
–
Gdybym tylko wiedziała – prychnęłam. – Ja... Mogłam się domyślić. – Zacisnęłam
zęby. – Takie zagranie jest bardzo w jego stylu. – Odwróciłam wzrok. – Pewnie
miał ze mnie dzisiaj wielki ubaw, w końcu dowiódł swego. Racja. Jestem idiotką.
–
Nie jesteś! – oburzyła się. – Jesteś bardzo dzielna, walczyłaś każdego dnia.
Nie mogę uwierzyć, że wytrzymałaś tak dłu...
–
Nie wytrzymałam – weszłam jej w słowo.
Broda
mi zadrżała, ale nie chciałam już sobie pozwolić na płacz.
–
Całym dniami zadręczałam się tym, że przez jeden zły krok zgubię właściwą
ścieżkę, trop. Nie funkcjonowałam normalnie. Całe swoje życie przelewałam w tę
buteleczkę. A teraz, gdy mi ją zabrano, zabrano też część mnie. Czuję się pusta
w środku. – Pokręciłam głową. – Nie wytrzymałam. Gdyby tak było, nadal miałabym
flaszkę. Nadal bałabym się o jutro. Wciąż nic być nie wiedziała, nikt by nie
wiedział.
–
Czy ty słyszysz sama siebie? Czy tylko ja myślę, że tak jest lepiej?
Wstałam.
–
Lepiej jest ciągle żyć w nieświadomości, kim są twoi rodzice?
Ileene
też wstała. Normalnie ktoś inny dał by sobie ze mną spokój, ale ona musiała
postawić na swoim.
–
Lepiej, żebyś w końcu zobaczyła, że niszczysz sobie życie. Kto przed kilkoma
chwilami stwierdził, że ten stary wariat tylko się tobą bawił? – drażniła się
ze mną.
Już
otwierałam usta, żeby jej na to odpowiedzieć, ale swoim tekstem skutecznie
zamknęła mi buzie.
–
Czyli się rozumiemy? Świetnie. – Widząc moją skwaszoną minę, uśmiechnęła się,
jak tylko najsłodziej mogła. – To teraz powiem ci, co zrobimy.
–
My?
–
Odkąd mi o wszystkim powiedziałaś, siedzimy w tym razem.
Wywróciłam
oczami.
–
Skoro siedzimy, to może ja rzeczywiście usiądę?
Usiadłam,
założyłam nogę na nogę, a ręce skrzyżowałam na piersi.
–
Tłumacz – odparłam znużona.
Nadal
chciało mi się krzyczeć, płakać, bo cała moja nadzieja prysła. Przez to
wszystko straciłam dwa lata mojego życia.
–
Od dzisiaj masz cieszyć się z życia i brać z niego jak najwięcej! – zawołała
radośnie. Za wszelką cenę chciała, jak ona by to nazwała, wykopać smutek z
mojego umysłu.
–
Mam udawać?
–
Kto tak powiedział?
–
Dobra! – Uniosłam ręce. – Dalej... proszę?
–
Razem ze mną nadrobisz te dwa stracone lata! – Czy ona czytała mi w myślach? –
Będziemy się bawić... godząc to z nauką. Trzeci rok to nie przelewki! –
Mrugnęła do mnie znacząco.
–
Ileene. Nie. Nie potrafię. A co z Dumbledorem?
–
A co ma z nim być? On nie mówi ci wszystkiego, ty też nie musisz.
–
Ileene! – oburzyłam się. – Tak nie może być! Mam grać tak jak on? Oni? – Nie
dowierzałam, do czego chce mnie zmusić.
–
Ta gra od początku była niesprawiedliwa – skwitowała chłodno, a po chwili
spytała: – Czyż nie?
–
Ileene, to nie na takiej podstawie działa. – Głos mi drżał, znowu byłam bliska
płaczu.
–
Okay, przestaję. Tylko, proszę, nie płacz już.
Byłam
już cicho, bo za bardzo się bałam, że jedno słowo więcej mnie złamie.
Ileene
usiadła obok mnie i złapała mnie za rękę.
–
Dobrze, a teraz tak na poważnie.
–
A wcześniej było jak? – Z moich ust wydobył się coś jakby pisk.
Zaczęłyśmy
się śmiać.
–
Po prostu nie chcę, żebyś zmarnowała sobie życie. Znajdziemy inny sposób, żeby
odnaleźć twoich rodziców, obiecuję. Jesteśmy zbyt młode, żeby się przejmować
przyszłością.
Jej
słowa sprawiły, że w moich oczach kolejny już raz stanęły łzy.
–
Miałaś nie płakać – odparła z wyrzutem, ale ja tylko się uśmiechnęłam.
–
Przepraszam, ja... czasami się zastanawiam, dlaczego wszyscy chcą mojej
porażki. Czy ja kiedykolwiek zrobiłam komuś coś złego?
–
Ja nie chcę. – Po tych słowach przytuliła mnie. – Obiecaj, że spróbujesz –
dodała szeptem.
–
Co?
–
Żyć.
Chwilę
milczałam i zastanawiałam się, czy to może mi się udać. Nie chciałam rzucać
słów na wiatr. Nadal czułam się rozdarta, wybrakowana. W końcu odszepnęłam:
–
Obiecuję.
Ubrane
w szaty weszłyśmy razem z innymi uczniami do Hogwartu.
Czułam,
jak bardzo Ileene jest zdenerwowana. Choć resztę podróży omijałyśmy ten temat,
a tak właściwie mało co się odzywałyśmy, moja przyjaciółka wyglądała na całkiem
wyluzowaną. Gdyby się zastanowić, ja też. Trudno jest się martwić, gdy jest się
w towarzystwie kogoś takiego jak moja przyjaciółka.
Ale
obie wiedziałyśmy, że to tylko iluzja.
Gdy
stanęłyśmy przed drzwiami do Wielkiej Sali, obie byłyśmy tak samo zestresowane.
Całą drogę szłyśmy bardzo blisko siebie. Drżały mi dłonie.
Nadchodził
czas może nie bezpośredniej konfrontacji z Dumbledore'em, ale obie byłyśmy
świadome, że nawet jeśli nadal będzie sądził, że mam flaszkę, a ja wciąż będę
robiła wrażenie, że rzeczywiście tak jest, w końcu się połapie.
Ktoś
złapał mnie od tyłu za ramię, a ja odskoczyłam wystraszona.
–
Spoko, Katy, to tylko ja!
Odwróciłam
się.
–
Och – westchnęłam. – To ty, Dominicu – odparłam beznamiętnie.
–
Nigdy więcej nas tak nie strasz! – krzyknęła Ileene.
–
Okay, kumam. Nigdy więcej – te słowa skierował do Ileene, a potem zwrócił się
do mnie. – Dumbledore cię wzywa.
Te
trzy słowa powtarzały się w mojej głowie kilka razy, zanim zrozumiałam ich
znaczenie.
Dumbledore
cię wzywa.
Wymieniłam
z Ileene przerażone i długie spojrzenie.
–
Katy? – Ton jego głosu przemienił się w poważny i dumny, jak na prefekta
przystało. – Czy ty coś przeskrobałaś?
–
Nie, mógłbyś sobie iść? – spytała szybko jego siostra.
Wyglądał
na zbitego z pantałyku. Podrapał się po głowie.
–
Okay, ale...
–
Przyjdę do niego, ale za chwilę – odparłam.
–
Dobrze – powiedział i odszedł.
Ileene
złapała mnie za łokieć.
–
Po co... – zaczęła, ale ja nie dałam jej skończyć:
–
On wie.
–
Nie, Katy, nie możesz tak myśleć – odpowiedziała stanowczo. – Może chodzi mu o
coś innego...
–
Aż taki zbieg okoliczności? – zadrwiłam.
–
Katy, nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę! Będzie to po tobie widać! –
naciskała szeptem.
Rozejrzałyśmy
się. Na korytarzu zostałyśmy praktycznie tylko my we dwie. Zaraz zaczną nas
szukać.
–
Ileene, idź.
–
Nie. – Skrzyżowała ręce na piersi, a jej mina mówiła, że łatwo się nie podda.
Ale czy to coś nowego? – Boję się tego tak jak ty, ale i tak w końcu musiałabyś
z nim porozmawiać! Spotkać się! Jeśli zobaczy, że wszystko z tobą w porządku,
nic nie będzie podejrzewać – powiedziała beztrosko.
Pokręciłam
głową.
–
Jemu na pewno o to chodzi. W jakiś sposób się dowiedział. To Dumbledore!
–
Nie myśl tak! Nawet on nie jest wszechwiedzący.
Przez
chwilę stałyśmy tak w kompletnej ciszy.
Czułam
ogromny strach, strach, który sparaliżował resztę moich uczuć.
–
Idź już – nakazałam jej i popchałam ją w stronę drzwi.
–
Obiecaj, że...
–
Czemu mam ci ciągle coś obiecywać? – wyrzuciłam z siebie.
–
Bo tylko to sprawia, że w końcu robisz to, co powinnaś. A to podobno ty jesteś
tą rozsądniejszą.
Te
słowa w jej ustach były prawie jak nagana.
–
Przepraszam – wyszeptałam.
Nie
wiedziałam, za co ją przepraszałam. Za to, że nie byłam taka, jaka powinnam? Bo
zamierzałam się poddać?
W
tamtej chwili nie byłam pewna, co chciałam zrobić.
Zaczęłam
biec, by tylko Ileene nie zdołała mnie złapać. Mimo swoich krótkich nóżek,
trudno było mnie dogonić.
Starłam
szybko samotną łzę, którą uroniłam. Już prawie byłam pod gabinetem. Wyglądałam
strasznie. Biegnąc, potargałam sobie włosy, a moja szata była w nieładzie.
Ale... czy nie tak wyglądałam przez ostatnie dwa lata? Tyle że wtedy nie
zwracałam na to uwagi.
Gdy
dotarłam na miejsce, gargulec był już odsunięty, więc bez problemu weszłam po
schodach.
Gdy
zapukałam do drzwi gabinetu, coś we mnie się jakby odblokowało i nie czułam już
jedynie strachu, a wszystkie możliwe uczucia naraz.
Jak
bomba z opóźnionym zapłonem.
–
Proszę – usłyszałam głos dyrektora z głębi gabinetu, więc otworzyłam drzwi i
weszłam do środka.
Przełknęłam
ślinę.
–
Profesorze...?
Był
do mnie odwrócony plecami, ale słysząc mój głos, odwrócił się.
–
To ty, Katy. Bardzo dobrze. Chciałabym, żebyś kogoś poznała.
Czy
on wyglądał na... smutnego? Poza tym powód, dla którego wytłumaczył to, że mnie
do siebie zawołał, w ogóle mi tu nie pasował. O co mu chodziło?
Zaczęłam
sądzić, że może Ileene miała rację.
–
Tak? Kogo?
Nieszczególnie
mnie to ciekawiło, ale w tamtej chwili moim największym marzeniem było stamtąd
uciec.
Ręką
wskazał w kąt pokoju, a ja odwróciłam swój wzrok w tamtym kierunku w tej samej
chwili, gdy rzekł:
–
Poznaj, proszę, Rosie Cairstairs.
Rozdział super! ^^
OdpowiedzUsuńOczywiście jak wiesz, nienawidzę cię za kończenie w takich momentach. ;')
Czekam na next!
+ chce romansy! xD
Dziękuję! :3
UsuńA kogo to nie wkurza? xD Cóż, mnie nie.
Chyba jednak zdecyduję się na jakieś wątki romantyczne, żeby podkręcić nieco fabułę... Ale nic nie obiecuję! ^-^
A.K.
8 rozdział...
OdpowiedzUsuńZwykle lubie starego Dumbledora, ale tu jest chamski...
Rosie? Może jest siostrą lub przyjaciółką matki Katy?
Siostrą jest na bank :D
Dziękuję za komentarz! :3
UsuńA.K.
Wspaniały rozdział, jak zawsze! ;**
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! <3
UsuńA.K.
Suuuuuuper *-*
OdpowiedzUsuńA gdzie tu Sever ;___;
Ej weź zeswataj z kimś Katy .___. Będzie fajnie. :3
Czekam na kolejny rozdział ;33
Pozdrawiam i weny życzę,
Tynka ;3
Kolejna prosi o wątki miłosne, damn it! xD
UsuńDziękuję za komentarz, również pozdrawiam,
A.K.
Piąta >:(
OdpowiedzUsuńJabłko idzie czytać ^v^
Nie zawsze jest się pierwszym. :3
UsuńI dziękuję za komentarz! xD
A.K.
No dobra...
UsuńBACZNOŚĆ!
Sztandar wprowadzić!
*werble*
Sztandarowi cześć.
Do hymnu Jabłkowego! :v
*leci hymn*
SPOCZNIJ!
Soł...
Wkurzają mnie:
a) Ileene (brr, tej to nienawidzę)
b) Dumbledore (stary pokręt, pierwszy raz się z nią zgadzam :v)
c) Lucjusz (wstrętny typek)
d) Rosie (wkurzyła mnie po prostu :"""D)
"Nie zawsze jest się pierwszym." Taaa, zawsze jest się ostatnim! >.<
Co do szablonu, to tamten mi się bardziej podobał.
Ej, czemu ja do choiki, gadam o wszystkim, prócz rozdziału? o.O
No to rozdział... rozdział... eee.... który? xd A tak, ósmy. Już? Podoba mi się, tylko tak jakby za mało opisów >.< Nie mogę sobie wyobrazić akcji tak jakoś >.< Czem Dumbliś taki smutny? Czyżby nie chciał, by się Katy dowiedziała o... (siostrze?) Rosie? Dziwny on. ;; Nie rozumiem ludzików wyzej. ŻADNYCH ROMANSÓW! To nie pasuje do Katy, prędzej do tej (wstrętnej) Ileene >.< Z drugiej strony, możnaby to ładnie zaaranżować, ale nie chcę, by "dramat psychiczny" stał się obleśnym romansidłem, gdzie wszyscy wiecznie się całują >.< Fuj.
No i kończenie w takich momentach jest zawsze na plus. ^v^
A teraz...
BACZNOŚĆ!
Sztandar wyprowadzić!
*werble*
SPOCZNIJ!
Pozdrawiam Cię i Ciebie :v
~Black Apple
Okay, okay, ogarniam! xD A nie, czekaj, jednak nie...
UsuńJeszcze raz dziękuję za komentarz! :3
Pozdrawiam,
A.K.
Rozdział świetny i jak zwykle zakończony w takim momencie, że teraz nic, tylko siedzieć i czekać na następny. W tym rozdziale przydałoby się trochę więcej opisów. Jakoś nie potrafię umiejscowić bohaterów w przestrzeni i do końca określić ich emocji...
OdpowiedzUsuńA co do poprzednich komentarzy: żadnych romansów! Romanse są wszędzie naokoło, Internet nie potrzebuje kolejnej historii miłosnej ;). Tak jak jest teraz, jest dobrze :D
http://nocturne.blog.pl/
Dziękuję serdecznie! :3
UsuńA.K.
Jesteś po prostu wredna. W TAKIM MOMĘCIE? No, ale cóż... trzeba z tym żyć. Rozdział fajny. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńNarzekasz.
UsuńDziękuję za komentarz! <3
A.K.
O woooooow! <3 Co za rozdział! :D Kim jest Rosie? Nienawidzę cię za kończenie w takich momentach! To wredne! XD Ale i tak cie kocham! :** Tylko czemu tak krótko? Chcę więcej! Szkoda mi Katy :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Haha, dziękuję! :3
UsuńPozdrawiam.
A.K.
Wspaniały rozdział! I od razu to napiszę - żadnych romansów! ;) Sama wiesz, co o nich myślę...
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś uczucia dziewczynek, bardzo mi się podoba ich relacja, bo jest taka mocna, ale też... Nie wiem jak to wyjaśnić. Nieprzesłodzona.
Kim jest Rosie? :D Pewnie każdy, kto przeczytał rozdział do końca, zadaje sobie teraz to pytanie. Sama nie wiem, kim mogłaby być. W zakładce "Bohaterowie" przeczytałam, że jest w wieku dziewczynek, ale nie pasuje mi na siostre żadnej z nich, bo przecież data jest inna... Ale może to sprawka Malfoyów, w końcu prawdziwa tożsamość Katy jest nieznana? Może zamienili datę jej urodzin? Cóż, jest wiele pomysłów, ale ty pewnie wymyśliłaś coś strasznie skomplikowanego, jak cię znam :D
Nie lubię Dumbledore'a w twoim opowiadaniu, a jego dzisiejsze zachowanie było bardzo dziwne. Jestem ciekawa, czy już wie... ;)
Rozdział świetny! Ja pozdrawiam i oczywiście życzę dużo weny! :)
Tak, wiem. c:
UsuńNie no, tworzycie ciekawe scenariusze! Ale to nadal nie to! xD Nie będę jednak nic zdradzać...
Dziękuję za komentarz! <3
Pozdrawiam,
A.K.
Jestem zauroczona i jak zwykle nie mam zastrzeżeń. Nie będę się rozpisywała, bo dobrze wiesz co sądzę o twoim pisaniu...
OdpowiedzUsuńKim jest rosie? - Pisz dalej, bo oszaleje!
~Hermiona Malfoy
Zapraszam do mnie: avada-dramione.blogspot.com
Więc oszalejesz! :3
UsuńDziękuję za komentarz!