wtorek, 23 czerwca 2015

8. Lalka na sznurkach

Witajcie! Kolejny rozdział gotowy, więc publikuję. Nie jest jakoś szczególnie długi, ale pasuje mi zakończenie go w tym momencie. W zakładce "Bohaterowie" pojawiła się nowa postać, po przeczytaniu rozdziału do końca, będziecie doskonale wiedzieli, o kogo mi chodzi. Kolejna bardzo ważna osoba w tym opowiadaniu. Aha, jakby ktoś jeszcze się mnie pytał, czemu na zdjęciach osoby są starsze niż w opku, to odpowiedź jest jedna – większość akcji dzieje się w czasie, gdy wszyscy młodzi bohaterowie są już dorośli. Tyle. Nie będę Was już nudzić, pozostaje mi jeszcze podziękować Belllatrix za betę oraz zachęcić do komentowania rozdziału! Miłego czytania!

Nie. Nie, nie, nie! To nie może być prawda!
Wyrzuciłam całą zawartość mojej walizki na podłogę i zaczęłam to wszystko przeszukiwać, próbując znaleźć flaszkę. Bezskutecznie.
– Nie! – zawyłam żałośnie, a po moim policzku pociekły łzy.
– Katy! – zawołała Ileene.
Do tego czasu tylko przyglądała się z boku, co ja takiego wyczyniałam, ale teraz, widząc jak łkam wokoło rozrzuconych wszędzie ubrań i książek, rzuciła się do mnie i wzięła w objęcia, o nic nie pytając.
Czułam, jak jej jedwabna biała koszulka robiła się wilgotna od moich łez, ale ja potrafiłam tylko płakać. Ileene bujała mnie w swoich ramionach, co jakiś czas głaszcząc po głowie. Była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką – trochę jak starsza siostra, która umie postawić mnie do pionu, gdy trzeba. Ale jest też gotowa pocieszyć mnie w każdej chwili. Była dla mnie osobą, która nie pytała o powód moich zachowań, nie odwracała się za moje kłamstwa, ale kochała mnie bezwarunkowo.
Kiedyś powiedziałam jej, że nie zasługuję na jej miłość i troskę, a ona odpowiedziała mi wtedy, że przez to zależy jej na mnie jeszcze bardziej.
– T–to wszy–y–ystko m–moja wina – wyjąkałam w jej włosy.
– Katy, przebrała się już miarka – powiedziała twardo. – Musisz mi powiedzieć, co się dzieje.
Spojrzałam w jej oczy, które też okazały się szkliste od łez. Ileene odgarnęła mi z twarzy kosmyki włosów poprzyklejanych do mokrych policzków. Klęczałyśmy na zimnej podłodze w przedziale. Zwiesiłam głowę, a przyjaciółka położyła mi ręce na ramionach.
– Katy – ponagliła.
Wstałam i wytarłam ręce w spodnie, ale twarz zostawiłam w nietkniętym stanie.
Czułam głęboką rozpacz. Wszystko przepadło. Moja szansa na poznanie rodziców zniknęła razem z buteleczką. I z pewną częścią mnie, bo miałam wrażenie, że jestem pusta w środku.
Ileene usiadła i zaczęła obserwować mnie z niepokojem.
Zaczęłam w ciszy wkładać wszystko z powrotem do walizki. Moje ruchy były mechaniczne, oczy puste, ale w głowie mi się kotłowało. Miałam tysiące myśli, miliony hipotez. Żadna nie miała punktu zaczepienia.
Próbowałam włożyć bagaż na półkę, ale nie mogłam jej dosięgnąć. Znowu wybuchłam niekontrolowanym płaczem.
– Pomogę. – Ileene wzięła ode mnie walizkę.
Wzrok miałam przysłonięty łzami. Przyjaciółka wzięła mnie za ręce i pomogła usiąść, a potem uklękła przede mną, nadal trzymając jedną z moich dłoni.
Pociągnęłam nosem.
– Kto? – spytała krótko.
Zamknęłam oczy i prawie niezauważalnie pokręciłam głową.
– Katy, żarty się skończyły!
Potarłam oczy wolną ręką, bo Ileene najwyraźniej nie zamierzała mnie puszczać, póki nie wyznam prawdy. Tyle że nadal jej nie znałam.
– Chcesz znać wszystko od początku do końca? – spytałam szeptem. Tylko to jej mogłam powiedzieć. Umowa i tak już nie obowiązywała, skoro złamałam najważniejszy z jej punktów.
Ileene skinęła głową.
Od kiedy podzieliłam się z nią moimi domysłami na temat dzieciństwa, traktowała mnie całkowicie poważnie, nawet jeśli to, co jej opowiadałam, było całkiem nieuzasadnione.
– Prawda jest taka, że Dumbledore od początku mną manipulował – odparłam, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
– Dumbledore?
– Tak. Musiałam... – szukałam odpowiednich słów – kryć pewną rzecz. To ona zawierała prawdę.
W oczach Ileene zobaczyłam swoje odbicie. Smugi łez okalały moją twarz, pod oczami miałam sińce. Nasze oczy miały ten sam wyraz. Jedna cierpiała, gdy cierpiała druga.
Swój wzrok skierowałam gdzieś indziej.
– Ale ona znikła! – zawyłam, a kolejna fala łez zamazała mi widok. – Ileene, on mi powiedział, że to wszystko, moje domysły, to prawda! Wie, kim jest moja prawdziwa mama! – Mówiąc, podkreśliłam dwa ostatnie słowa. – Miałam tylko chronić jedną, malutką buteleczkę. Tylko to. – Mój głos powoli przeradzał się w pisk. – I nawet temu nie podołałam!
Słowa wylewały się ze mnie, ból pulsował w całym moim ciele. W przerwach, kiedy musiałam zaczerpnąć powietrza, słyszałam, jak głośno bije moje serce.
Ileene znowu mnie przytuliła, a ja powoli uspokajałam swój puls. Oddychałam głośno i głęboko. Jej obecność była kojąca.
– Pozwoliłam mu, by bawił się mną jak zabawka – wyszeptałam. – Żeby wyorał mnie psychicznie. Nie zostawił na mnie suchej nitki. Nienawidzę go.
– Masz do tego całkowite prawo – powiedziała delikatnie. – Nadal nie potrafię sobie tego wyobrazić...
Usiadłyśmy obok siebie na podłodze, stykając się ramionami. Spojrzała mi w oczy. Jej wzrok zawsze wbijał się we mnie, hipnotyzował i uspokajał. Czułam się wtedy, jakby ktoś podał mi eliksir uspokajający.
Nadal oddychałam nierówno, ale udało mi się zatamować potok łez. Dłonie miałam ściśnięte w pięści.
– Przez te całe dwa lata...?
– Tak.
– Co było w tej flaszce? – zaciekawiła się.
– Nie wiem – odpowiedziałam ponuro. – Nie powiedział mi tego.
Przed oczami miałam wspomnienie tamtej rozmowy, kiedy przebudziłam się z tego dziwnego snu, a przy łóżku zastałam Dumbledore'a. Jak na zawołanie poczułam ból w skroni.
– Te bóle głowy, koszmary, słabnięcia. Wyjaśnił to wtedy tym, że mój umysł się odblokowuje.
– Jak to? Z zaklęcia? – zdumiała się.
– Tak. Te sny, których nie potrafię zapamiętać, są moimi prawdziwymi wspomnieniami.
– Po co on ci to zrobił? – zastanawiała się na głos. – Stary pokręt – mruknęła na głos, próbując mnie rozbawić, ale było jeszcze za wcześnie na żarty. Choć w pełni się z Ileene zgadzałam.
Przyjaciółka chyba to wyczuła, bo zamilkła na chwilę i położyła mi głowę na ramieniu.
– Czemu mi nie powiedziałaś?
– Nie mogłam – odparłam żałośnie. – To była część naszej umowy. Tamta rozmowa miała zostać między nami...
– Kiedy z nim rozmawiałaś?
– Pamiętasz, jak zasłabłam tego wieczoru, gdy kazał mi do siebie przyjść?
Skinęła głową.
Ileene przez chwilę się nie odzywała, ale widać było, że się nad czymś głęboko zastanawia. Zawsze wtedy marszczyła tak śmiesznie brwi.
– Lucjusz – odparła w końcu.
– O co ci chodzi? – spytałam skołowana.
Na jej twarzy malowało się podekscytowanie zmieszane ze wściekłością.
– Nie rozumiesz? Spróbuj połączyć fakty! Przeanalizuj cały dzisiejszy dzień!
To nie powinno być takie trudne, w końcu nic takiego dziś nie robiłam, pomyślałam.
I wtedy zrozumiałam.
Dziwne zachowanie Lucjusza. Zniknięcie flaszki.
– On miał moją walizkę – dodałam, tym razem na głos.
– Tylko on mógł zrobić coś takiego – dorzuciła gniewnie. – Ale skąd wiedział?
– Gdybym tylko wiedziała – prychnęłam. – Ja... Mogłam się domyślić. – Zacisnęłam zęby. – Takie zagranie jest bardzo w jego stylu. – Odwróciłam wzrok. – Pewnie miał ze mnie dzisiaj wielki ubaw, w końcu dowiódł swego. Racja. Jestem idiotką.
– Nie jesteś! – oburzyła się. – Jesteś bardzo dzielna, walczyłaś każdego dnia. Nie mogę uwierzyć, że wytrzymałaś tak dłu...
– Nie wytrzymałam – weszłam jej w słowo.
Broda mi zadrżała, ale nie chciałam już sobie pozwolić na płacz.
– Całym dniami zadręczałam się tym, że przez jeden zły krok zgubię właściwą ścieżkę, trop. Nie funkcjonowałam normalnie. Całe swoje życie przelewałam w tę buteleczkę. A teraz, gdy mi ją zabrano, zabrano też część mnie. Czuję się pusta w środku. – Pokręciłam głową. – Nie wytrzymałam. Gdyby tak było, nadal miałabym flaszkę. Nadal bałabym się o jutro. Wciąż nic być nie wiedziała, nikt by nie wiedział.
– Czy ty słyszysz sama siebie? Czy tylko ja myślę, że tak jest lepiej?
Wstałam.
– Lepiej jest ciągle żyć w nieświadomości, kim są twoi rodzice?
Ileene też wstała. Normalnie ktoś inny dał by sobie ze mną spokój, ale ona musiała postawić na swoim.
– Lepiej, żebyś w końcu zobaczyła, że niszczysz sobie życie. Kto przed kilkoma chwilami stwierdził, że ten stary wariat tylko się tobą bawił? – drażniła się ze mną.
Już otwierałam usta, żeby jej na to odpowiedzieć, ale swoim tekstem skutecznie zamknęła mi buzie.
– Czyli się rozumiemy? Świetnie. – Widząc moją skwaszoną minę, uśmiechnęła się, jak tylko najsłodziej mogła. – To teraz powiem ci, co zrobimy.
– My?
– Odkąd mi o wszystkim powiedziałaś, siedzimy w tym razem.
Wywróciłam oczami.
– Skoro siedzimy, to może ja rzeczywiście usiądę?
Usiadłam, założyłam nogę na nogę, a ręce skrzyżowałam na piersi.
– Tłumacz – odparłam znużona.
Nadal chciało mi się krzyczeć, płakać, bo cała moja nadzieja prysła. Przez to wszystko straciłam dwa lata mojego życia.
– Od dzisiaj masz cieszyć się z życia i brać z niego jak najwięcej! – zawołała radośnie. Za wszelką cenę chciała, jak ona by to nazwała, wykopać smutek z mojego umysłu.
– Mam udawać?
– Kto tak powiedział?
– Dobra! – Uniosłam ręce. – Dalej... proszę?
– Razem ze mną nadrobisz te dwa stracone lata! – Czy ona czytała mi w myślach? – Będziemy się bawić... godząc to z nauką. Trzeci rok to nie przelewki! – Mrugnęła do mnie znacząco.
– Ileene. Nie. Nie potrafię. A co z Dumbledorem?
– A co ma z nim być? On nie mówi ci wszystkiego, ty też nie musisz.
– Ileene! – oburzyłam się. – Tak nie może być! Mam grać tak jak on? Oni? – Nie dowierzałam, do czego chce mnie zmusić.
– Ta gra od początku była niesprawiedliwa – skwitowała chłodno, a po chwili spytała: – Czyż nie?
– Ileene, to nie na takiej podstawie działa. – Głos mi drżał, znowu byłam bliska płaczu.
– Okay, przestaję. Tylko, proszę, nie płacz już.
Byłam już cicho, bo za bardzo się bałam, że jedno słowo więcej mnie złamie.
Ileene usiadła obok mnie i złapała mnie za rękę.
– Dobrze, a teraz tak na poważnie.
– A wcześniej było jak? – Z moich ust wydobył się coś jakby pisk.
Zaczęłyśmy się śmiać.
– Po prostu nie chcę, żebyś zmarnowała sobie życie. Znajdziemy inny sposób, żeby odnaleźć twoich rodziców, obiecuję. Jesteśmy zbyt młode, żeby się przejmować przyszłością.
Jej słowa sprawiły, że w moich oczach kolejny już raz stanęły łzy.
– Miałaś nie płakać – odparła z wyrzutem, ale ja tylko się uśmiechnęłam.
– Przepraszam, ja... czasami się zastanawiam, dlaczego wszyscy chcą mojej porażki. Czy ja kiedykolwiek zrobiłam komuś coś złego?
– Ja nie chcę. – Po tych słowach przytuliła mnie. – Obiecaj, że spróbujesz – dodała szeptem.
– Co?
– Żyć.
Chwilę milczałam i zastanawiałam się, czy to może mi się udać. Nie chciałam rzucać słów na wiatr. Nadal czułam się rozdarta, wybrakowana. W końcu odszepnęłam:
– Obiecuję.

Ubrane w szaty weszłyśmy razem z innymi uczniami do Hogwartu.
Czułam, jak bardzo Ileene jest zdenerwowana. Choć resztę podróży omijałyśmy ten temat, a tak właściwie mało co się odzywałyśmy, moja przyjaciółka wyglądała na całkiem wyluzowaną. Gdyby się zastanowić, ja też. Trudno jest się martwić, gdy jest się w towarzystwie kogoś takiego jak moja przyjaciółka.
Ale obie wiedziałyśmy, że to tylko iluzja.
Gdy stanęłyśmy przed drzwiami do Wielkiej Sali, obie byłyśmy tak samo zestresowane. Całą drogę szłyśmy bardzo blisko siebie. Drżały mi dłonie.
Nadchodził czas może nie bezpośredniej konfrontacji z Dumbledore'em, ale obie byłyśmy świadome, że nawet jeśli nadal będzie sądził, że mam flaszkę, a ja wciąż będę robiła wrażenie, że rzeczywiście tak jest, w końcu się połapie.
Ktoś złapał mnie od tyłu za ramię, a ja odskoczyłam wystraszona.
– Spoko, Katy, to tylko ja!
Odwróciłam się.
– Och – westchnęłam. – To ty, Dominicu – odparłam beznamiętnie.
– Nigdy więcej nas tak nie strasz! – krzyknęła Ileene.
– Okay, kumam. Nigdy więcej – te słowa skierował do Ileene, a potem zwrócił się do mnie. – Dumbledore cię wzywa.
Te trzy słowa powtarzały się w mojej głowie kilka razy, zanim zrozumiałam ich znaczenie.
Dumbledore cię wzywa.
Wymieniłam z Ileene przerażone i długie spojrzenie.
– Katy? – Ton jego głosu przemienił się w poważny i dumny, jak na prefekta przystało. – Czy ty coś przeskrobałaś?
– Nie, mógłbyś sobie iść? – spytała szybko jego siostra.
Wyglądał na zbitego z pantałyku. Podrapał się po głowie.
– Okay, ale...
– Przyjdę do niego, ale za chwilę – odparłam.
– Dobrze – powiedział i odszedł.
Ileene złapała mnie za łokieć.
– Po co... – zaczęła, ale ja nie dałam jej skończyć:
– On wie.
– Nie, Katy, nie możesz tak myśleć – odpowiedziała stanowczo. – Może chodzi mu o coś innego...
– Aż taki zbieg okoliczności? – zadrwiłam.
– Katy, nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę! Będzie to po tobie widać! – naciskała szeptem.
Rozejrzałyśmy się. Na korytarzu zostałyśmy praktycznie tylko my we dwie. Zaraz zaczną nas szukać.
– Ileene, idź.
– Nie. – Skrzyżowała ręce na piersi, a jej mina mówiła, że łatwo się nie podda. Ale czy to coś nowego? – Boję się tego tak jak ty, ale i tak w końcu musiałabyś z nim porozmawiać! Spotkać się! Jeśli zobaczy, że wszystko z tobą w porządku, nic nie będzie podejrzewać – powiedziała beztrosko.
Pokręciłam głową.
– Jemu na pewno o to chodzi. W jakiś sposób się dowiedział. To Dumbledore!
– Nie myśl tak! Nawet on nie jest wszechwiedzący.
Przez chwilę stałyśmy tak w kompletnej ciszy.
Czułam ogromny strach, strach, który sparaliżował resztę moich uczuć.
– Idź już – nakazałam jej i popchałam ją w stronę drzwi.
– Obiecaj, że...
– Czemu mam ci ciągle coś obiecywać? – wyrzuciłam z siebie.
– Bo tylko to sprawia, że w końcu robisz to, co powinnaś. A to podobno ty jesteś tą rozsądniejszą.
Te słowa w jej ustach były prawie jak nagana.
– Przepraszam – wyszeptałam.
Nie wiedziałam, za co ją przepraszałam. Za to, że nie byłam taka, jaka powinnam? Bo zamierzałam się poddać?
W tamtej chwili nie byłam pewna, co chciałam zrobić.
Zaczęłam biec, by tylko Ileene nie zdołała mnie złapać. Mimo swoich krótkich nóżek, trudno było mnie dogonić.
Starłam szybko samotną łzę, którą uroniłam. Już prawie byłam pod gabinetem. Wyglądałam strasznie. Biegnąc, potargałam sobie włosy, a moja szata była w nieładzie. Ale... czy nie tak wyglądałam przez ostatnie dwa lata? Tyle że wtedy nie zwracałam na to uwagi.

Gdy dotarłam na miejsce, gargulec był już odsunięty, więc bez problemu weszłam po schodach.
Gdy zapukałam do drzwi gabinetu, coś we mnie się jakby odblokowało i nie czułam już jedynie strachu, a wszystkie możliwe uczucia naraz.
Jak bomba z opóźnionym zapłonem.
– Proszę – usłyszałam głos dyrektora z głębi gabinetu, więc otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
Przełknęłam ślinę.
– Profesorze...?
Był do mnie odwrócony plecami, ale słysząc mój głos, odwrócił się.
– To ty, Katy. Bardzo dobrze. Chciałabym, żebyś kogoś poznała.
Czy on wyglądał na... smutnego? Poza tym powód, dla którego wytłumaczył to, że mnie do siebie zawołał, w ogóle mi tu nie pasował. O co mu chodziło?
Zaczęłam sądzić, że może Ileene miała rację.
– Tak? Kogo?
Nieszczególnie mnie to ciekawiło, ale w tamtej chwili moim największym marzeniem było stamtąd uciec.
Ręką wskazał w kąt pokoju, a ja odwróciłam swój wzrok w tamtym kierunku w tej samej chwili, gdy rzekł:
– Poznaj, proszę, Rosie Cairstairs.

22 komentarze:

  1. Rozdział super! ^^
    Oczywiście jak wiesz, nienawidzę cię za kończenie w takich momentach. ;')
    Czekam na next!
    + chce romansy! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :3
      A kogo to nie wkurza? xD Cóż, mnie nie.
      Chyba jednak zdecyduję się na jakieś wątki romantyczne, żeby podkręcić nieco fabułę... Ale nic nie obiecuję! ^-^
      A.K.

      Usuń
  2. 8 rozdział...
    Zwykle lubie starego Dumbledora, ale tu jest chamski...
    Rosie? Może jest siostrą lub przyjaciółką matki Katy?
    Siostrą jest na bank :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział, jak zawsze! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuuuper *-*
    A gdzie tu Sever ;___;
    Ej weź zeswataj z kimś Katy .___. Będzie fajnie. :3
    Czekam na kolejny rozdział ;33
    Pozdrawiam i weny życzę,
    Tynka ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna prosi o wątki miłosne, damn it! xD
      Dziękuję za komentarz, również pozdrawiam,
      A.K.

      Usuń
  5. Piąta >:(
    Jabłko idzie czytać ^v^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze jest się pierwszym. :3
      I dziękuję za komentarz! xD
      A.K.

      Usuń
    2. No dobra...
      BACZNOŚĆ!
      Sztandar wprowadzić!
      *werble*
      Sztandarowi cześć.
      Do hymnu Jabłkowego! :v
      *leci hymn*
      SPOCZNIJ!
      Soł...
      Wkurzają mnie:
      a) Ileene (brr, tej to nienawidzę)
      b) Dumbledore (stary pokręt, pierwszy raz się z nią zgadzam :v)
      c) Lucjusz (wstrętny typek)
      d) Rosie (wkurzyła mnie po prostu :"""D)
      "Nie zawsze jest się pierwszym." Taaa, zawsze jest się ostatnim! >.<
      Co do szablonu, to tamten mi się bardziej podobał.
      Ej, czemu ja do choiki, gadam o wszystkim, prócz rozdziału? o.O
      No to rozdział... rozdział... eee.... który? xd A tak, ósmy. Już? Podoba mi się, tylko tak jakby za mało opisów >.< Nie mogę sobie wyobrazić akcji tak jakoś >.< Czem Dumbliś taki smutny? Czyżby nie chciał, by się Katy dowiedziała o... (siostrze?) Rosie? Dziwny on. ;; Nie rozumiem ludzików wyzej. ŻADNYCH ROMANSÓW! To nie pasuje do Katy, prędzej do tej (wstrętnej) Ileene >.< Z drugiej strony, możnaby to ładnie zaaranżować, ale nie chcę, by "dramat psychiczny" stał się obleśnym romansidłem, gdzie wszyscy wiecznie się całują >.< Fuj.
      No i kończenie w takich momentach jest zawsze na plus. ^v^
      A teraz...
      BACZNOŚĆ!
      Sztandar wyprowadzić!
      *werble*
      SPOCZNIJ!
      Pozdrawiam Cię i Ciebie :v
      ~Black Apple

      Usuń
    3. Okay, okay, ogarniam! xD A nie, czekaj, jednak nie...
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz! :3
      Pozdrawiam,
      A.K.

      Usuń
  6. Rozdział świetny i jak zwykle zakończony w takim momencie, że teraz nic, tylko siedzieć i czekać na następny. W tym rozdziale przydałoby się trochę więcej opisów. Jakoś nie potrafię umiejscowić bohaterów w przestrzeni i do końca określić ich emocji...
    A co do poprzednich komentarzy: żadnych romansów! Romanse są wszędzie naokoło, Internet nie potrzebuje kolejnej historii miłosnej ;). Tak jak jest teraz, jest dobrze :D
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś po prostu wredna. W TAKIM MOMĘCIE? No, ale cóż... trzeba z tym żyć. Rozdział fajny. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  8. O woooooow! <3 Co za rozdział! :D Kim jest Rosie? Nienawidzę cię za kończenie w takich momentach! To wredne! XD Ale i tak cie kocham! :** Tylko czemu tak krótko? Chcę więcej! Szkoda mi Katy :(
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział! I od razu to napiszę - żadnych romansów! ;) Sama wiesz, co o nich myślę...
    Świetnie opisałaś uczucia dziewczynek, bardzo mi się podoba ich relacja, bo jest taka mocna, ale też... Nie wiem jak to wyjaśnić. Nieprzesłodzona.
    Kim jest Rosie? :D Pewnie każdy, kto przeczytał rozdział do końca, zadaje sobie teraz to pytanie. Sama nie wiem, kim mogłaby być. W zakładce "Bohaterowie" przeczytałam, że jest w wieku dziewczynek, ale nie pasuje mi na siostre żadnej z nich, bo przecież data jest inna... Ale może to sprawka Malfoyów, w końcu prawdziwa tożsamość Katy jest nieznana? Może zamienili datę jej urodzin? Cóż, jest wiele pomysłów, ale ty pewnie wymyśliłaś coś strasznie skomplikowanego, jak cię znam :D
    Nie lubię Dumbledore'a w twoim opowiadaniu, a jego dzisiejsze zachowanie było bardzo dziwne. Jestem ciekawa, czy już wie... ;)
    Rozdział świetny! Ja pozdrawiam i oczywiście życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem. c:
      Nie no, tworzycie ciekawe scenariusze! Ale to nadal nie to! xD Nie będę jednak nic zdradzać...
      Dziękuję za komentarz! <3
      Pozdrawiam,
      A.K.

      Usuń
  10. Jestem zauroczona i jak zwykle nie mam zastrzeżeń. Nie będę się rozpisywała, bo dobrze wiesz co sądzę o twoim pisaniu...
    Kim jest rosie? - Pisz dalej, bo oszaleje!
    ~Hermiona Malfoy
    Zapraszam do mnie: avada-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń